2016 rok pod wieloma względami był dla mnie bardzo udany, a na pewno zrealizowałem główny cel, jaki sobie postawiłem.
A była to decyzja o przejściu z etatu na własną działalność i skoncentrowania się w życiu zawodowym na tym co lubię, a więc na tematyce obligacji korporacyjnych. Tak też się stało i od września zostałem pełnoetatowym blogerem. Krok był bardzo przemyślany i przekalkulowany, już 3 miesiące wcześniej założyłem działalność, do tego wcześniej porozumiałem się z 2 ważnymi dla mnie Partnerami, co pozwoliło mi mieć na starcie zapewnione mocno ponad 50 proc wynagrodzenia z etatu.
Aktualnie jestem bardzo zadowolony z tego co robię, uwielbiam tematykę obligacji korporacyjnych, pisanie o nich sprawia mi dużą przyjemność, zwłaszcza, że liczba Czytelników bloga stale rośnie. I to właśnie Wy Czytelnicy jesteście dla mnie najważniejszą „zdobyczą” 2016 roku – wymieniłem mnóstwo maili, otrzymałem wiele merytorycznych porad, otwierających mi oczy na sytuację w niektórych spółkach, czy na takie pojęcia na Catalyst, jak daytrading, czy arbitraż. Tak, część wpisów na blogu to właśnie efekt wiedzy nabytej w kontaktach z Wami lub też realizacja Waszych oczekiwań.
A z kolei skupienie się na jednym obszarze pracy zawodowej umożliwiło mi przesunięcie części uwolnionego czasu na takie obszary jak rodzina, sport, czy spotkania ze znajomymi, do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze rozwinięcia obszaru podróży :-).
Idąc tropem udanego planowania w 2016 roku, na 2017 również postanowiłem zebrać moje plany związane z blogiem i przekształcić je w cele, tak aby wiedzieć do czego dążę. Efektem jest powstanie mini budżetu, którym postanowiłem się z Wami podzielić. Myślę, że dla wielu Czytelników temat jest interesujący i być może pozwoli zrozumieć Wam dlaczego podejmuję takie, a nie inne działania. Od razu dodam, że dopuszczam, a wręcz oczekuję tego, że niektóre cele w ciągu roku będą się zmieniać, ale uważam, że samo wyznaczenie celów popycha do działania i pozwala osiągać lepsze rezultaty.
Przychody. Główne założenie – po pierwsze Czytelnicy, a będzie dobrze
Jak wiecie sam jestem inwestorem i lokuję swoje realne pieniądze na rynku Catalyst. W obligacje korporacyjne inwestuję zdecydowaną większość swoich środków finansowych (trochę mam też w akcjach i lokatach bankowych, a nawet na forex). W ogóle blog powstał jako miejsce do usystematyzowania swojej wiedzy i opisywania dokonywanych na Catalyst transakcji.
Na chwilę obecną moje zarobki składają się z 3 porównywalnych wartościowo ze sobą źródeł: zysków z inwestycji w obligacje, wynagrodzenia otrzymywanego od Partnerów bloga i pisania analiz dla portalu obligacje.pl. Czwartym pewnym źródłem dochodów (pisząc żartobliwie) jest 500+ 🙂 . Sporadycznie osiągam też dochody z afiliacji, czy pojedynczych reklam.
Dzieci więcej już nie planuję, środków finansowych też w tempie astronomicznym przybywać nie będzie, a zyski z inwestycji są z góry ograniczone do 5-6 proc realnie. Analiz również nie jestem w stanie pisać więcej, niż 4 na miesiąc. Jednocześnie dla zachowania higieny bloga (odpowiednich proporcji oraz właściwego poziomu współpracy) liczba Partnerów nie powinna przekraczać czterech.
Przy skutecznej pracy w tych obszarach, czyli dobre inwestycje, ciągła współpraca z 3-4 Partnerami bloga oraz pisanie 4 analiz emitentów na miesiąc, moje przychody osiągają satysfakcjonujący mnie poziom, a zarazem cechują się stabilnością, co po wielu latach pracy na etacie jest dla mnie istotne. Krótko mówiąc źródła te są świetną bazą do spokojnej pracy.
I to jest pierwszy cel na 2017 rok: pisać 4 analizy / miesiąc, mieć 4 Partnerów bloga oraz 0,4 proc zysku z inwestycji w obligacje / miesiąc.
Powyższy cel jest świetną bazą do spokojnej pracy, ale marzeniem chyba każdego blogera jest przebić sufit, czyli zacząć osiągać znaczne przychody, najlepiej tzw. pasywne, które pozwolą osiągnąć pełną niezależność zarówno w działalności blogowej, jak i poprzez zbudowanie odpowiednio dużego majątku.
I to jest obszar, którym zajmę się w drugiej kolejności. Na razie jako drugi cel stawiam sobie poszukiwanie takiego rozwiązania, które pozwoli mi przebić szklany sufit, nie precyzując jeszcze co to będzie. Na dziś rozpatruję następujące obszary:
Afiliacja – intuicyjnie wydaje mi się, że w afiliacji łapanie wielu srok za ogon nie ma sensu, powinienem znaleźć jeden – dwa naprawdę dobre produkty związane z obligacjami, które będę mógł polecać z korzyścią dla wszystkich i na tym zarabiać. Jeszcze nie mam pomysłu jakie, ale dla przykładu dotychczas z afiliacji najlepiej u mnie na blogu sprawdziły się propozycje związane z zakupami funduszu NN (L) Globalny Długu Korporacyjnego oraz promocja funduszu UniLokata. Sprawdziły się także pod kątem zysku dla osób, które z nich skorzystały. Być może to jest jeden z kierunków, w które warto podążać.
Będę analizował możliwość wprowadzenia czegoś takiego, jak Patron bloga, czyli możliwości dobrowolnego wsparcia przez Czytelników działalności bloga, w zamian za „dziękuję”, konsultacje mailowe, zamknięte forum, czy inne drobne korzyści. W tym miejscu mam do Ciebie gorącą prośbę o odpowiedź na 1 lub 3 pytania z tej ankiety, chcę zobaczyć na ile realny i sensowny jest ten kierunek.
Być może zastanowię się nad własnym produktem czy kursem inwestowania w obligacje, tutaj póki co jestem sceptyczny ze względu na niewielki rozmiar rynku Catalyst,
Tak jak wspomniałem, cel nr 2 to myśleć, może wkrótce tutaj będę mógł dopisać kolejną ideę. Jak macie pomysły, chętnie ich wysłucham, naprawdę lubię czytać i uczyć się od innych, analizuję Wasze uwagi zarówno pozytywne, jak i te negatywne.
Już sama realizacja celu nr 1 (a wydaje się realna do osiągnięcia) zabezpiecza mnie finansowo, śmiało mogę zatem prognozować, że nie będę angażował się w jednorazowe działania, które zaśmiecają i psują reputację bloga, a zarazem nie przynoszą zbytnio korzyści Czytelnikom. Mam na myśli artykuły sponsorowane i tym podobne akcje, zresztą już dziś odmawiam takim propozycjom, reputację ma się jedną i buduje się ją latami.
Podsumowując, już samo przelanie na papier (ekran) wielu myśli i pomysłów pomogło mi usystematyzować wiedzę i ustalić priorytety na 2017 rok. Cele wprowadzam w tabelkę, drukuję i wieszam przy biurku, tak aby mieć je ciągle w głowie.
Nie pisałem jeszcze o kosztach, tych wiele nie mam, ale czeka mnie i to chyba szybko, decyzja czy pracować w domu, czy jednak szukać biur(k)a typu coworking. Praca w domu ma swoje zalety, daje dużą elastyczność, ale niestety narażona jest na wiele pokus, jak również współdomownicy chyba nie traktują jej jako „prawdziwej”. Być może warto jednak 1-2 dni w tygodniu pracować przez dłuższy czas poza domem.
Jeżeli macie pomysły, sugestie, jestem na nie otwarty, często tak jest, że z zewnątrz pewne sprawy widzi się wyraźniej, niż od środka :).
Wszystkie te cele i plany muszą być zgodne z główną misją bloga, czyli „dostarczaniem niezależnych informacji i analiz związanych z inwestowaniem w obligacje korporacyjne”. Dlatego też dotychczas to ja wybieram Partnerów bloga – zwracam się z propozycjami współpracy do firm, które uważam za przykłady do naśladowania i polecania. Wierzę, że póki co robię to dobrze, na co wskazują komentarze i rosnące statystyki bloga, liczba Czytelników newslettera, czy fanów bloga na profilu Facebook.
Ty też możesz mi pomóc realizować cele poprzez polubienie profilu bloga na Facebook, czy dołączenie do odbiorców newslettera. Więcej fanów = łatwiejsze rozmowy z Partnerami :). Z góry dziękuję.
A na sam koniec jeszcze raz prośba o wypełnienie omawianej wcześniej ankiety, zarówno przy głosie „na tak”, jak i „na nie”. Dziękuję!
[sgmb id=”1″]
Dobry pomysł z wypisaniem celów, też tak robię. Niestety później moje cele w ciągu roku tak się zmieniają, że na kartce co i raz to coś wykreślę, to dopiszę i robią się bazgroły na które nie da się patrzeć 🙂
Skoro już wspomniałeś o innych aktywach w które lokujesz (poza obligacjami korpo) to ciekawi mnie czy akcje kupujesz z zamysłem długoterminowym (stabilne, np. dywidendowe), czy liczy się głównie zysk z kupna-sprzedaży?
Też stworzyłam swój mały portfel obligacyjno-akcyjny, ale powiem szczerze, że nie nadążam śledzić zmian cen wszystkich tych spółek. Wiem, że blog dotyczy obligacji korporacyjnych, ale może na zasadzie ciekawostki wpisywałbyś w wynikach miesięcznych procentowy zysk osiągnięty także z akcji, albo zrobił jakiś pojedynczy wpis z listą akcji w które też inwestujesz. Myślę że większość osób które kupują obligacje korporacyjne, stara się dywersyfikować portfel także akcjami. Ja staram się wyszukać spółki z innych branż niż windykacja, deweloperzy, banki.
Ciekawi mnie też twoja opinia na temat dywersyfikacji portfela w aktywa inne niż akcje, obligacje, waluty. Jakbyś spełnił swoje marzenie i osiągał z samych transakcji i odsetek wystarczający kapitał potrzebny na życie, to rozważałbyś kupno nieruchomości, złota, czy skupiałbyś się na dalszym powiększaniu zysków z transakcji giełdowych? Ja jestem przezorna i pomimo że z obligacji i akcji zarabiam z 15% tego co na etacie to i tak staram się raz na rok odłożyć coś kupując np. monetę 1/2 uncji złota.
Hej, jestem raczej fundamentalistą w inwestycjach więc przy okazji analiz spółek „obligacyjnych” jak jakaś mi się podoba to ją uwzględniam w portfelu akcyjnym – i tak ją obserwuję więc tzw. „jedna robota”. Akurat zeszły rok miałem fajny na akcjach, ale muszę przyznać, że historycznie to słabo na tym wychodziłem, chyba dlatego, że maksymalny portfel miałem tuż przed krachem w 2008 roku. Na dziś w portfelu mam z obligacyjnych: BEST, Lokum, Exol, Rokita, Vantage, z poza obligacyjnych PZU.
Bardzo lubię ten blog: http://analizyobs.blogspot.com/ ale nie kupuję w ślepo za wpisami :). Kolega jest rzeczowy i rozsądny, fajne wnioski wyciąga i wnioski te chyba sprawdzają się w ponad 50 proc, czyli jest dobry :).
Sam o akcjach nie będę pisał na blogu, to inna bajka, możesz mieć rację, że spółka jest dobra, a kurs może spadać przez następnych kilka lat. W obligacjach jak masz rację to spółka spłaci, jak nie masz racji to nie spłaci.
Gdybym miał dużo kasy, na pewno rozłożyłbym inwestycje na nieruchomości, co do złota to nie wiem. Ale generalnie dopuszczam możliwość, że kiedyś jakiś kryzys i reset finansów nadejdzie, o czym od lat wieszczą różni profesorowie i niezależni traderzy.
Jakbym miał dużo kasy to pewnie i kupiłbym sobie ziemiankę ze schronem i zapasami w ramach dywersyfikacji ryzyka :).
pomysł z ze szkoleniami to może być dobry kierunek. Może też webinary? Inni blogerzy-finansiści też czasem takie robią. A kolejny etap to książka 🙂
A ja bardzo jestem ciekawy co do perspektyw rozwoju rynku obligacji korporacyjnych w Polsce. Czy Twoim zdaniem będzie on ciążył w kierunku tego, że dominujący udział będą mieli gracze instytucjonalni, czy też liczba uczestników indywidualnych wzrośnie? To także w kontekście tego, że generalnie na GPW liczba inwestorów indywidualnych spada, a na Catalyście niestety jakie regulacje ze strony nadzoru (nie)były, tak nie ma. Wg. mnie w zasadzie o ile coś się nie zmieni stosunku do egzekwowania od emitentów ich obowiązków przez nadzór, to indywidualni inwestorzy będą raczej stronić od tego rynku.
Może warto byś przyjrzał się Patreon lub polskiemu Patronite jako formie wsparcia bloga przez czytelników?
Mateusz – właśnie o Patronite myślę jako jednemu z kierunków rozwoju – jest o tym w ankiecie, do której linkuję we wpisie.
Grzegorz.
Rynek obligacji w Polsce moim zdaniem ma potencjalnie ogromne perspektywy rozwoju. Docelowo nie widzę przeciwwskazań, aby każdy kto inwestuje w akcje inwestował też w obligacje. Niestety dużo tu zależy od właśnie nadzoru, a także od oferujących obligacje (niestety oferują wszystko jak leci, pieniądz to pieniądz). A jak nie oni, to musi być ktoś oddzielający ziarno od plew.
Z mojej 3 letniej perspektywy wydaje mi się jednak, że sytuacja zmienia się na plus, dobrą robotę robią obligacje.pl, nieskromnie wydaje mi się, że też swoją cegiełkę dokładam do cywilizacji rynku. W końcu też można pochwalić Prokuraturę za sprawę PCZ – następni 3 razy się zastanowią, zanim będą kombinować.
Wierzę, że uda się „złapać” odpowiedni rytm i ruszyć Cat do przodu.
Z tymi celami to chyba najlepsza możliwa opcja. Daje to kopa działania w każdej kwestii życia.
Na rynku obligacji dobrze można zarobić na pośrednictwie.
Trzeba zebrać dane osób inwestujących w obligacje na rynku pierwotnym. Porozmawiać z kilkoma biurami maklerskimi, które organizują emisje i przy okazji emisji kontaktować się z zainteresowanymi.
Ale trzeba uważać, co się oferuje, bo jest pokusa wciskania wszystkiego, bo przecież za to jest prowizja. Jest parę osób na rynku, którzy „wykradli” dane od poprzednich pracodawców i wykorzystując je wciskają totalne śmieci.
Natomiast jeżeli robi się to uczciwie, to można też sensownie dorobić.
póki co, wolę nie pośredniczyć w sprzedaży. Miałbym problem mentalny pisać o obligacjach za których sprzedaż mam prowizję. Poza tym są wątpliwości prawne (emisje prywatne), pokusy zarabiania więcej na oferowaniu mniej pewnych emisji, wreszcie prędzej czy później jakaś emisja nie zostanie wykupiona. Kilka razy już odmawiałem propozycji pośrednictwa.
Jeden blogowy gościu to wszystko chyba już przerabiał i już bloga nie prowadzi.
Ja wybrałem drogę powolnego budowania zaufania i reputacji, liczę na sukces oparty na takich fundamentach, nie spieszy mi się.
Słusznie, niby pieniądze nie śmierdzą ale nie ma sobie co brudzić rąk i sumienia pośredniczeniem w sprzedaży papierów (bez)wartościowych szemranych spółek. Co do wspomnianego 'blogowego gościa’, to swój blog o obligacjach scedował na innego Biorcę Prowizji. Masz rację Remik – nie warto. Na dobrą opinię pracuje się latami a traci się ją w kilka minut Co do rozwoju rynku obligacji w Polsce to stwierdzenie o braku przeciwwskazań żeby każdy kto inwestuje w akcje inwestował też w obligacje dotyczy chyba bardzo długiej perspektywy czasowej. Aby inwestowanie, a tym bardziej samodzielne inwestowanie (czy to w akcje czy w obligacje) stało się w miarę masowe, do tego potrzebna jest zmiana mentalności (nie na darmo Mojżesz po pustyni 40 lat Żydów prowadzał..) i chociaż jakiś minimalne podstawy wyniesione ze szkoły. Ale o jakich podstawach tu mówimy skoro przeciętny maturzysta nie jest w stanie wypełnić prostego PITa, nie odróżnia 'debet’ od 'kredyt’ a emerytowany profesor (!) zainwestował oszczędności życia w Amber Gold. Do tego niestety kwitnące pospolite złodziejstwo – w 2016 w porównaniu do 2015 default rate chyba nie spadł drastycznie pomimo nowego „szeryfa” zapowiadającego nowe porządki. Emitentów solidnych (co do natury prowadzonego biznesu) jak na lekarstwo. Jeżeli trafiają się nowi to w 90 przypadkach na 100 są to spółki mocno 'egzotyczne’. Ponadto wiara ludu, że jak powierzy pieniądze funduszowi to na pewno będzie większy zysk, no bo przecież fachowcy tym zarządzają i wiedzą co robią. A potem zdziwienie, że pieniędzy mniej niż na początku. Toteż daleka droga przed nami, do tego dochodzi impuls inflacyjny (co znacznie zmniejsza atrakcyjność papierów stałokuponowych a takich jest całkiem sporo serii na Catalyst). Niepewna sytuacja polityczna (także międzynarodowa) raczej skłania, przynajmniej niektórych, do inwestowania w coś co można łatwo wrzucić do plecaka i w razie czego wiać przez zieloną granicę Obawiam się, że przez ładnych kilka lat Catalyst będzie się kręcił bezproduktywnie jak przysłowiowy papier toaletowy w sedesie. Oczywiście jakieś tam pieniądze, nawet bardziej konkretne będzie można tam zarobić ale raczej bez szału.