Czas wracać do tego co się dzieje na rynku obligacji korporacyjnych i do większej aktywności na giełdzie. Już od jutra zaczną spływać w większej ilości raporty finansowe spółek za IV kwartał 2018 (i za 2018 rok), a tymczasem jeszcze parę słów o 2 ostatnich defaultach i o samym rynku.

A rynek obligacji korporacyjnych postrzegany jest obecnie jako mocno ryzykowny, chociaż w mojej opinii ryzyko inwestycyjne na Catalyst wcale nie wzrosło w porównaniu do lat ubiegłych. Na postrzeganie rynku wpływa oczywiście sytuacja z „czarną owcą”, czyli GetBack, która to spółka najprawdopodobniej okazała się piramidą finansową, bo jak inaczej wytłumaczyć brak możliwości oddania 75% pożyczonych z obligacji środków. Zwłaszcza, że po drodze była jeszcze emisja akcji, z której spółka pozyskała blisko 400 mln zł. I chyba jeszcze długo „efekt GetBack” będzie widoczny na rynku.

Natomiast jak pokazuje Indeks Default Rate prowadzony przez Obligacje.pl, z wykupami obligacji wcale nie jest aż tak źle.

Pokrywa się to również z sytuacją moich portfeli obligacji, które od blisko 4 lat nie zanotowały defaultu emitenta (odpukać 🙂 ). Przy okazji, gdy spoglądam jaki był skład portfela na początku mojej przygody z obligacjami, to włosy dęba na głowie stają. Dobrze, że wtedy natrafiłem na fajnych ludzi, którzy mnie wprowadzili w tajniki świata obligacji (dzięki Darek), a także chyba paradoksalnie dobrze, że szybko zanotowałem wtopę na Uboat – Line, co zwiększyło moją czujność.

Ok, do rzeczy. W ostatnim czasie kolejne 2 firmy z branży wierzytelności (Fast Finance i Statima) nie wykupiły obligacji i tym spółkom kilka słów chciałbym poświęcić. Głównie w kontekście tego, czy można było przewidzieć niewypłacalność i jakie wnioski na przyszłość z tego tytułu można wysnuć.

Pierwszy raz na blogu? Zajrzyj do wpisu: Czy warto i jak inwestować w obligacje korporacyjne.

Brak wykupu obligacji Fast Finance

W przypadku tej spółki trudno było mówić o wielkim zaskoczeniu w związku z brakiem wykupu obligacji, a dokładnie nie dokonaniem w październiku 2018 roku częściowej amortyzacji tych obligacji (link do komunikatu). W listopadzie 2018 roku spółka złożyła wniosek o otwarcie postępowania układowego.

Przeglądając komunikaty spółki, już w 2015 roku można było dostrzec sygnały ostrzegawcze. W marcu tamtego roku spółka dokonywała emisji nazywanej refinansującą. We wrześniu wypłacała odsetki z poślizgiem. Zatem temat wart był obserwacji już od strony samych komunikatów spółki.

Również na blogu Rynek Obligacji już w 2014 roku sygnalizowałem sprawy, które mi się nie podobają. Zaczęło się od wpisu Fast Finance – czy istnieje wysoki zysk przy niskim ryzyku, w którym między innymi pisałem:

Ostatni otrzymany przez spółkę kredyt z banku oprocentowany jest na 9,9% – dlaczego przy coraz lepszych wynikach rośnie oprocentowanie kredytów udzielanych przez banki spółce? Widać też przejście spółki od Banków typu BZ WBK w kierunku Banków Spółdzielczych, które mają nieco odmienne metody badania zdolności kredytowej.

Pożyczki udzielone przez Fast Finance, oprocentowane na 12-13% (w raporcie za 2012 rok oprocentowanie z reguły wynosiło 17%) dla […] na łączną kwotę 25.787.947,49 zł plus naliczone odsetki 7.902.300,39 zł.  Część pożyczek miała termin spłaty na koniec 2012 roku, większość na koniec 2013 roku, większość (za wyjątkiem pożyczek dla zarządu) nie została spłacona, również odsetki od tych pożyczek nie były spłacane przez dłużników. Obecnie terminy spłaty większości pożyczek zostały aneksowane na 30.06.2015. Audytor nie miał uwag co do konieczności tworzenia rezerw na te pożyczki – widocznie tak może być, że pożyczki z terminem spłaty na koniec 2012, 2013 roku wystarczy aneksować na 2015 rok i jest ok. Nie mam dokumentów źródłowych, aby wypowiadać się o kondycji finansowej dłużników. To co mogłem zrobić, to przejrzałem za to KRSy dłużników (Fast Lane, Gawra) – oczywiście występuje lub występowała pewna zbieżność nazwisk w Gawrze i Fast Lane vs Fast Finance. Czy warto emitować obligacje  z oprocentowaniem ok 10% (plus koszty emisji) i środki z nich pożyczać na 12-13%?

Z raportu za 2013 rok: “W 2013 roku Emitent nie dokonał zakupu pakietów wierzytelności z uwagi na niekorzystne ceny sprzedaży portfeli wierzytelności wystawionych przez instytucje. Emitent koncentrował się na obsłudze prawno-windykacyjnej zakupionych lub zleconych do windykacji wierzytelności” Na co zatem szły środki z wyemitowanych obligacji?

Po tym wpisie przeanalizowałem na blogu jeszcze wyniki I i II kwartału 2014 roku (link do Q1 i do Q2). I w efekcie wycofałem obligacje z portfela, co było opisywane na blogu Portfel Obligacji. Czy ktoś z Czytelników pamięta jeszcze tamten czas i tamte blogi?) 🙂

Co ciekawe, raporty finansowe, komunikaty spółki, moje wpisy na blogu pokazywały jedno, a zarząd jeszcze długo szedł w zaparte. W lipcu 2015 roku zarząd nie widział powodów do spadku cen akcji spółki i zapowiadał wystąpienie do KNF o wyjaśnienie sytuacji. A w styczniu 2016 roku prezes był spokojny o przyszłość firmy.

Jakie z sytuacji Fast Finance można wyciągnąć wnioski?

Niestety, jasno widać, że w przypadku problemów firmy prezesi do końca będą zaklinać rzeczywistość, w przypadku wątpliwości nie warto opierać się na ich słowach, a na konkretnych danych i informacjach zawartych w raportach. Podobną sytuację mieliśmy z GetBack, gdy prezes do końca zapewniał o jakości aktywów spółki, podczas gdy dzisiaj nie jest ona w stanie spłacić nawet 1/4 swojego zadłużenia finansowego. Osobny wątek to zapewnienia o magicznych inwestorach zagranicznych, o czym za chwilę.

Drugi wniosek jest taki, że jak są wątpliwości w sprawozdaniach, niejasności, to zawsze bezpieczniej potraktować je na niekorzyść firmy.

Wreszcie trzeci wniosek jest taki, że inercja może trwać bardzo długo. 4 lata minęło od momentu moich wątpliwości do momentu złożenia przez spółkę wniosku o otwarcie postępowania układowego. Z jednej strony to dobrze, bo jest czas na podjęcie decyzji o wycofaniu się z inwestycji, z drugiej strony człowiek się może zastanawiać, czy trafnie przewidział problemy spółki i zwątpić w swoje wnioski, a następnie rozczarować.

Brak wykupu obligacji Statima

Statima to raczej niewielkich rozmiarów spółka windykacyjna, specjalizująca się w ściąganiu niespłaconych długów z tytułu kar za jazdę bez biletu. Spółka prowadziła publiczną emisję obligacji z kwietniu 2017 roku (obligacje 2-letnie, uplasowano 3,5 mln zł), teraz zatem zbliża się czas wykupu wyemitowanych wtedy obligacji. Czy zostaną wykupione? Spółka zapewnia, że tak, ale już w styczniu nie wykupiła innej serii obligacji o wartości 1,6 mln zł. Lekarstwem na wykup ma być przyjęcie oferty inwestycyjnej od grupy inwestorów zagranicznych, środki z tej oferty mają trafić na wykupy obligacji. Brzmi fantastycznie, co nie? Za Obligacje.pl: spółka przyjęła już nawet ofertę inwestycyjną:

Do 8 marca spółka miałaby otrzymać pieniądze na spłatę połowy zaległych papierów serii A. Kolejna transza miałaby trafić na konta windykatora do 11 kwietnia. Wówczas byłyby to środki pozwalające na spłatę drugiej połowy przeterminowanych obligacji serii A i na nadchodzący wykup serii B.

Może i znajdzie się rycerz na białym koniu, ale tutaj znowu mamy przypadek zapewnień prezesa, że wszystko jest pod kontrolą, chociaż fakty pokazują coś innego. A będąc jeszcze przy zapewnieniach władz spółek, tak przy okazji emisji w 2017 roku prezes widział sytuację swojej spółki: W naszym wypadku cena zakupu jest niska, wynagrodzenie za serwisowanie co najmniej na poziomie rynkowym i dzięki niewielkiej strukturze organizacyjnej zarządzanie trzymamy w ryzach. Wszystko to mam nadzieję dobrze wróży na przyszłość.

2 lata temu, nauczony wcześniejszymi doświadczeniami z małymi spółkami, czy kreatywną księgowością, w ogóle nie podjąłem na blogu wątku emisji obligacji spółki. Jej papiery nie znalazły się również w moich portfelach obligacji. Wtedy to do osób z Bazy Inwestorów wysłałem taką notkę:

Kancelaria działa w modnej i osiągającej dobre wyniki finansowe branży wierzytelności, lecz będąc małym graczem stawia na niszę windykacji należności komunikacyjnych (kary za jazdę bez biletu), w której to niszy jest liderem. Branża ta, to niskie jednostkowe należności (średnio 250 zł), a to zapewne oznacza mniejszą efektywność odzysku na pracownika. Tym niemniej spółka współpracuje z wieloma dużymi zakładami komunikacji, kupuje od nich wierzytelności za mniej, niż 10 procent ich wartości, a zakłada odzysk na poziomie 33 procent nominału. Ostatnio rozpoczęła również współpracę ze spółkami z grupy PKP, a także PZU. Wartość nominalna portfela Satimy to 105 mln zł, a kolejne 105 mln zł jest serwisowane przez spółkę (czyli spółka prowadzi windykację na zlecenie, nie będąc posiadaczem tej wierzytelności).

Za 2016 rok grupa wykazała 40,7 mln zł przychodów i 14,6 mln zł zysku netto. Kapitały własne to 35,1 mln zł, a zadłużenie netto to tylko 1,5 mln zł. Wszystko to nawet ciekawie wygląda, gdyby nie jeden drobny szkopuł. Poprosiłem spółkę o bardziej szczegółowe dane w zakresie spłat z portfeli wierzytelności. W 2015 roku wyniosły one 3,4 mln zł, a w 2016 roku 4,1 mln zł. I właśnie ta kwota, plus ewentualnie dodatkowa mniejsza kwota z tytułu serwisowania portfeli, to są faktyczne przychody spółki Pozostałe przychody, to efekt przeszacowań posiadanych pakietów wierzytelności. Czyli zyski netto to też efekt przeszacowań portfeli.

W pewnym uproszczeniu działa to tak:

W 2016 roku spółka kupiła pakiety o wartości nominalnej 40 mln zł za mniej niż 10 proc. wartości (są to informacje z Satimy), załóżmy, że za 10 proc. Czyli ich wartość początkowa w bilansie = 4 mln zł. Spółka zakłada, że odzyska w ciągu 4 lat 33 proc. wartości portfela, czyli ponad 13 mln zł. 9 mln różnicy (faktycznie inna kwota, kwestia zdyskontowania przyszłych przepływów) spółka już w  2016 roku dopisuje sobie do przychodów, jako zysk z przeszacowania wartości portfela, podwyższając w ten sposób wynik finansowy. (Proszę nie przywiązywać się do powyższych wyliczeń, chodzi o zobrazowanie mechanizmu).

Reasumując, nie przesądzam jak sobie spółka poradzi w przyszłości. Pewnie pozyskując kapitał i zwiększając skalę biznesu może się nieźle rozwijać. Ale należy mieć świadomość, że bardzo dobre wyniki i wysokie kapitały na dziś, to efekt przeszacowań pakietów wierzytelności, a nie działalności biznesowej. Inwestując w obligacje Kancelarii Satima, opierasz się bardziej na zapewnieniu spółki, że posiadane portfele wierzytelności będą przynosić wysokie zyski w kolejnych okresach, niż na faktycznych wynikach spółki.

Jakie z sytuacji Statimy można wyciągnąć wnioski?

Oczywiście Statima może jeszcze spłacić zaległe obligacje i wyjść na prostą, jednak dla mnie brak spłaty w terminie jest oznaką niewypłacalności. Jeżeli zarząd nie poradził sobie z płynnością przed wykupem obligacji, to na pewno nie będzie mu łatwiej teraz. A wnioski mam następujące:

Sprawozdania finansowe należy analizować głębiej, niż tylko na poziomie zysku netto, może być on wyższy od „naturalnego” ze względu na przepisy księgowe.

Czy tym razem zapewnienia prezesa się sprawdzą? Przekonamy się już wkrótce. Ale nie wiem, czy kiedykolwiek wątek inwestorów z zagranicy się sprawdził przy spółkach mających problemy z obsługą obligacji.

Niewielka firma, niewielka emisja, oferujący nastawiony na zyski i mamy przepis na wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia problemów.

Aktualnie zbliżają się wykupy obligacji kolejnej spółki, która również deklaruje pozyskanie inwestora z zagranicy, bardzo jestem ciekawy, jak temat się skończy. Póki co spółka wybiórczo odkupuje obligacje krótko przed ich terminem wykupu.

Podsumowanie

GetBack długo będzie odciskał swoje piętno na rynku obligacji. Na moim podejściu do blogowania również. Wydaje mi się, że kierunek jest jeden, to inwestorzy powinni płacić za dostęp do wiedzy i analiz, a nie spółki za reklamy i treści promocyjne. Stąd Raport Rankingowy, stąd Portal Analiz. Jak dla mnie to jedyny słuszny kierunek i nie ma innej drogi w dłuższym okresie.

Tym wpisem chciałem pokazać, że pomimo GetBack rynek obligacji korporacyjnych wcale nie ma się źle, braki wykupu obligacji zdarzają się sporadycznie, a te które ostatnio miały miejsce nie były niespodziewane. Mam nadzieję, że tak będzie nadal, że nie zadziała prawo Murphy’ego i w momencie publikacji wpisu nie zdarzy się nowa wielka afera 🙂 .

Nadal z dużą pokorą podchodzę do rynku, przez ostatnie 5 lat nie mieliśmy kryzysu gospodarczego więc co do zasady firmy mają się nieźle. Dopiero recesja przyniesie odpowiedź czy przyjęta przeze mnie droga inwestowania w obligacje korporacyjne jest słuszna. Mam nadzieję, że tak będzie. I mam nadzieję, że są inwestorzy, którzy dzięki temu blogowi i raportom osiągają pozytywne wyniki i unikają wpadek. Bardzo ciekaw jestem ilu z Was jest ze mną od początków bloga i jakie macie obecnie spojrzenie na rynek obligacji korporacyjnych?
[sgmb id=”1″]

12 komentarzy - “Brak wykupu obligacji Fast Finance i Statima – wnioski, jak dziś wygląda rynek obligacji korporacyjnych

  1. darek

    Cześć Remi, chyba mnie wywołałeś…

    Więcej takich wpisów a inwestorzy będą Ci wdzięczni. Emitenci niekoniecznie, ale o nich akurat specjalnie dbać nie trzeba. Powinni sami to robić i to nie w sposób polegający na skupywaniu pakietów obligacji powyżej ceny rynkowej (Bóg wie od kogo…), przed samym wykupem. Gdybym posiadał takowe obligacje natychmiast bym się ich pozbył.

    Pozdrawiam, Darek

  2. Tak Ciebie :). Dziwny temat z tym skupowaniem, choć za spółką stoją (przynajmniej w teorii) osoby z jakąś tam reputacją.

    A przy okazji ostatnio jeden z Czytelników przypomniał inny Twój komentarz, jak pokazał czas (znowu musiało sporo miesięcy minąć) całkiem trafny:

  3. darek

    Tak, pamiętam.
    Z obl. getb, pożegnałem się na dobre (nawet z zyskiem), natychmiast po telefonie od przedstawiciela (naganiacza) z tej spółki z propozycją nabycia ich obl. z rentownością chyba ze dwa razy wyższą niż notowane na Cat.
    Może moje podejście do inwestycji w obl. korp. jest zbyt radykalne ale póki co odpukać działa a nawet funkcjonuje.
    Z tym ww. skupem, to nie chodzi o to abym szczególnie obawiał się defaultu. Trzeba by być skończonym idiotą aby ryzykować postępowanie karne dla kilkuset tys. PLN. Uważam jednak postępowanie spółki za nieracjonalne i mało uczciwe w stosunku do pozostałych obligatariuszy. Moim zdaniem takie zachowania należy piętnować i omijać szerokim łukiem takie emisje. Może wtedy zarządy nabiorą trochę kompetencji.

    Pozdrawiam, Darek

  4. keanu

    A co z Bestem, masz całkiem dużo tych obligacji, inwestują coraz mniej, zrabiają coraz mniej, myślisz, że dadzą radę spłacić obligacje zapadające w 2020 roku ? czy skończą jak statima, jeszcze proces im z kredyt incaso ciąży i ewentualny odpis

  5. Genio

    Witaj!
    wtorek, 2 września 2014
    Portfel obligacji i wyniki w sierpniu 2014
    Przeczytałem twój wpis z września 2014 i stwierdziłem ,że podobnie zachowywałem się przy Getbacku w 2018. Dojrzałość inwestorska rośnie wraz z wpadkami.
    Taki wpis to skarb i warto za to zapłacić.Na rynku obligacji jestem od września 2016.

    Pozdrawiam.

  6. BEST: spółka rentowna, posiadająca zdolność kredytową, w sposób rozsądny (na tle branży) podchodząca do zadłużenia. Nie pomaga otoczenie rynkowe, niechęć inwestorów indywidualnych do obligacji windykatorów, ryzyko odpisów na wartość akcji w Kredyt Inkaso. Co do obligacji zapadających w 2020 roku moim zdaniem nie powinno być problemów ze spłatą. Oczywiście mogę się mylić, warunku rynkowe mogą się jeszcze bardziej pogorszyć, przepisy zmienić na niekorzyść itp. Ryzyko jest. Ja zawsze patrzę na proporcję zysk / ryzyko i w tym przypadku na dziś dla mnie jest ok.

    Genio, dziękuję za komentarz. Ja u siebie widzę jeszcze coś takiego, że z biegiem czasu człowiek ma skłonność do zapominania o nieprzyjemnych sprawach (wtopy). Wtedy może pomóc prześledzenie jakiegoś wątku forumowego z przeszłości, widać wtedy jaką mamy tendencję do tłumaczenia wątpliwości na korzyść spółek. Np: https://www.stockwatch.pl/forum/wpisy-2279p6_GANT-Catalyst.aspx

  7. No i tak to działa. Przez ileś lat zarząd (i audytor) nie widzą problemu z udzielonymi pożyczkami (chociaż po kilku minutach pobieżnego „śledztwa” w Google widać, że coś nie halo), a następnie jest bum:

    Zarząd spółki FAST FINANCE S.A. z siedzibą we Wrocławiu („Emitent”, „Spółka”) informuje, że w dniu 19 lutego 2019 roku, uwzględniając aktualną sytuację Spółki oraz biorąc pod uwagę zastrzeżenia zawarte w ostatnim raporcie biegłego rewidenta, jak również fakt rozpoczęcia procesu restrukturyzacyjnego podjął uchwałę w sprawie zawiązania rezerwy na poczet wierzytelności z tytułu pożyczek udzielonych przez Emitenta w łącznej wysokości wykazanej w ostatnim opublikowanym sprawozdaniu finansowym zamieszczonym w skonsolidowanym raporcie półrocznym Spółki za I półrocze 2018 roku w kwocie 40.957 tys. zł (kapitał) oraz na nierozliczone zaliczki pobrane przez byłych członków Zarządu w łącznej kwocie 17.662 tys. zł.

    Biorąc pod uwagę powyższe, szacowana wysokość rezerwy wyniesie łącznie 74.729 tys. zł, na którą składają się odpowiednio:
    1) udzielone pożyczki wraz z naliczonymi odsetkami do dnia 30 września 2018 r., w łącznej kwocie 56.148 tys. zł,
    2) nierozliczone zaliczki wraz z naliczonymi odsetkami do dnia 30 września 2018 r., w łącznej kwocie 18.580 tys. zł.

  8. Wojtek

    Mam pytanie odnośnie tego zdania: „Tym wpisem chciałem pokazać, że pomimo GetBack rynek obligacji korporacyjnych wcale nie ma się źle, braki wykupu obligacji zdarzają się sporadycznie, a te które ostatnio miały miejsce nie były niespodziewane.” Dla mnie niestety Getback był niespodziewany i straciłem dość znaczną część portfela. Pytanie brzmi: Czy na blogu był/y jakieś wpisy ostrzegający z wyprzedzeniem o sytuacji w GetBack? Z tego co widziałem w portfelach na długo przed wybuchem afery nie miałeś obligacji GetBacku, wiec być może byłeś świadomy, że sytuacja jest podejrzana. Ja jednak czytając ten blog albo przegapiłem, albo nie napotkałem na ten temat informacji.

  9. te które ostatnio miały miejsce nie były niespodziewane – tutaj w tekście chodzi mi o Fast FInance i Statima, nie o GetBack.

    GetBack to moja największa wtopa. Chociaż akurat kasy nie straciłem, to z perspektywy czasu wiem, że powinienem być bardziej ostrożny w swoich inwestycjach (do końca analizowałem zakup przecenionych obligacji) i zdecydowany w poglądach na blogu, jak już pojawiły się przesłanki. Nie chcę pisać o wszystkich moich przemyśleniach, ale ta sytuacja mocno na mnie wpłynęła,

    GetBack był jednak pewnego rodzaju zaskoczeniem – to znaczy dokładnie mówiąc pojawienie się problemów w spółce. O tym, że spółka działa agresywnie, było wiadomo, natomiast chyba nikt nie wiedział o tym, że spółka działa nieuczciwie,

    Na blogu na początku kwietnia opisałem transakcje z GetBack w moim portfelu
    https://www.rynekobligacji.com/2018/04/portfel-obligacji-po-marcu-2018/

    GetBack. Od początku marca po komunikacie o planowanej mega emisji akcji sytuacja wokół spółki stała się mocno napięta. Kurs akcji zaliczał (i zalicza) kolejne spadki, zresztą spółka pojawiła się z tego powodu na alertach w zestawieniu zmian kapitalizacji giełdowej. Tak jak pisałem, trudno mi się obecnie wypowiadać o sytuacji spółki. Ostatnie jej wyniki finansowe opisują stan sprzed pół roku. Z komunikatów giełdowych, kursu akcji, czy obligacji, czy nawet z wypowiedzi prezesa można wnioskować, że planowana emisja ma bardziej pomóc spółce w uporządkowaniu płynności, niż w dalszym dynamicznym rozwoju. Czy emisja się powiedzie czy nie, nie wiem, niebawem się przekonamy. Emisja + publikacja wyników powinny wyjaśnić i uspokoić sytuację w spółce (albo jeszcze bardziej ją zagmatwać). Na dziś wygląda, że główny akcjonariusz jest zdeterminowany i zaangażowany w dalsze finansowanie GetBack.

    Jeżeli chodzi o mnie, to zachowuję bardzo defensywne nastawienie wobec spółki, moje zaangażowanie w jej obligacje jest na bardzo niskich poziomach. Nie szukam wysokich stóp zwrotu z kupowania przecenionych obligacji (chociaż kilka transakcji w marcu na obligacjach GetBack przeprowadziłem, żyłka akcjonariusza zadziałała), nie taka jest idea publicznego portfela. Poza tym wydaje mi się, że gdy sytuacja się wyklaruje będzie jeszcze możliwość kupna obligacji GetBack z dobrymi rentownościami.

    Co do szczegółów, to w marcu handlowałem (kupno – sprzedaż) obligacjami GB21218 i GBK0119. Do tego sprzedałem posiadane wcześniej obligacje GB21019 (w dniu zgromadzenia akcjonariuszy spółki). W tym momencie nie posiadałem już żadnych obligacji GetBack, z kolei dzień później zakupiłem niewielki pakiet obligacji GBK1220 i z nim wszedłem w kwiecień

    Jak widzisz, prawie do końca miałem obligacje, ale jasno pisałem, że głównie spekulacyjnie. I raczej nastawiałem się na czekanie z ew. zakupami na faktyczne dofinansowanie spółki przez inwestorów.

    Chwilę wcześniej GetBack dostał czerwony alert:
    https://www.rynekobligacji.com/2018/03/kapitalizacja-gieldowa-emitentow-obligacji-marzec-2018/
    Ale też z perspektywy czasu widać, że ograniczyłem się do opisania sytuacji z komentarzem, że brak aktualnych wyników, bez krytycznej oceny spółki.

  10. Wojtek

    Dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Faktycznie przegapiłem, lub po prostu zbagatelizowałem wtedy te wpisy. No cóż człowiek uczy się na błędach, a było trochę czasu żeby to sprzedać. Nawet pamiętam ofertę kupna za 70% z której nie skorzystałem chyba na 1 dzień przed zawieszeniem notowań. W każdym razie nie zraziłem się całkiem do Catalyst, spróbuję kierować się wyłącznie racjonalnymi przesłankami nie myśleniem życzeniowym i pewnie zakupie nowy raport

  11. Tomasz

    Może zachowuję się jak typowy indywidualny inwestor, ale niepokoi mnie stale spadająca wycena Kredyt Inkaso. Mam 2 serie, których wykup przypada na czerwiec tego roku i drugą na marzec przyszłego. Czy Twoim zdaniem ryzyko wzrasta, czy nadal to tylko tłumaczyć złym sentymentem do mniejszych firm windykacyjnych?

  12. Hej. na takie pytania nie ma prostych odpowiedzi. Ja mam 3% portfela w KI w seriach zapadających później i póki co nie wyrywam włosów z głowy (dywersyfikacja). Pod wpisem z wynikami portfela za styczeń (https://www.rynekobligacji.com/2019/02/portfel-obligacji-korporacyjnych-po-styczniu-2019-roku/) odpisałem tak:

    Kredyt Inkaso: poprawia wyniki, na kontach na 30.09.2018 miał 90 mln zł, wydaje się, że zdolność kredytową posiada, teraz ograniczył zakupy nowych pakietów więc kumuluje kasę. Do tego ma zasobnego właściciela.
    Gwarancji żadnej nie ma, wysokie rentowności obligacji znikąd się nie biorą, czynniki ryzyka są. Jednak ja osobiście nie podzielam aż tak dużego pesymizmu inwestorów indywidualnych.

    Pozdrawiam
    Remigiusz

    PS. Jak inwestujesz mocno na Catalyst, to nieskromnie polecam do rozważenia mój Raport Rankingowy, albo obecną edycję po wynikach 2017 roku https://raport.rynekobligacji.com/ (wtedy duża zniżka na nowy Raport), albo kolejną edycję, która będzie miała miejsce w maju 2019, po wynikach spółek za 2018 rok.

Skomentuj