Długo się broniłem przed używaniem miary EBITDA w swoich analizach i wpisach na blogu. Z prostej przyczyny. Sam skrót brzmi zniechęcająco, a także i wytłumaczenie wcale nie musi być proste. Jednak nie da się tego ominąć.
Licząc rentowność sprzedaży używam miary EBITDA. Dokładnie rentowność EBITDA = EBITDA / przychody ze sprzedaży. Również licząc wskaźniki obsługi długu używam miary EBITDA. Wskaźnik zadłużenie finansowe netto / EBITDA mówi nam w ile lat spółka jest w stanie spłacić swoje długi z wypracowanej EBITDA.
Zatem nie ma innej opcji, musimy polubić miarę zysku EBITDA. Spróbuję w jak najprostszych słowach opisać co to jest EBITDA, jaka jest jej definicja i jak jej używać i jakie są zagrożenia związane z EBITDA.
EBITDA – definicja, co to jest?
EBITDA jest to jedna z miar zysku. Poniżej przedstawiam typową strukturę rachunku wyników spółki z podziałem na poszczególne zyski.
Jak widać miar zysku jest kilka (zysk netto, brutto, operacyjny, EBIT) i każdą z nich można skutecznie wykorzystywać, w zależności od celów i potrzeb.
EBITDA – definicja
Z powyższego wynika, że najprostszą definicją jest: EBITDA jest to jest wynik operacyjny firmy (EBIT) powiększony o amortyzację.
Skrót EBITDA oznacza Earnings Before Interest Tax Depreciation Amortization. Czyli w wyniku EBITDA pomijane są:
- Koszty (i przychody) związane z odsetkami,
- Koszty podatku dochodowego,
- Koszty amortyzacji.
Czyli patrząc od tej strony EBITDA jest to rodzaj zysku nie uwzględniający kosztów odsetek, podatku dochodowego i amortyzacji.
Dlaczego EBITDA liczy się w taki, a nie inny sposób (wg mnie)?
Powodów jest wiele.
Jeden z nich może być taki, że EBITDA znajduje się „wysoko” w układzie rachunku wyników, a zatem rentowność EBITDA będzie wyższa niż rentowność np. zysku netto. Ładniej to wygląda w tabelkach podczas prezentacji managerskich. Delikwent zarządzający spółką może powiedzieć akcjonariuszom: No mamy stratę netto, ale pod względem EBITDA jesteśmy rentowni. To takie praktyczne wyjaśnienie sprawy 🙂 .
Drugim, dla mnie bardzo ważnym powodem, jest możliwość lepszego porównania firm pod względem działalności operacyjnej.
Dla przykładu mamy 2 takie same spółki, które osiągają te same wyniki, ale jedna z nich płaci od zysku brutto 19% podatku dochodowego, a druga działa w Strefie Ekonomicznej i jest z tego podatku zwolniona (może być również zwolniona ze względu na stratę podatkową z lat poprzednich). Pod względem zysku netto (i rentowności netto) lepiej wypadnie ta druga spółka. Czy to znaczy, że jest lepsza? Niekoniecznie, operacyjnie spółki prezentują się tak samo i to właśnie odfiltruje miara EBITDA.
Nieco trudniej uzasadnić wykluczenie z EBITDA kosztów odsetkowych, ale również to ma sens. Znowu mamy 2 takie same firmy, sprzedają tyle samo, mają takie same koszty związane z produkcją i sprzedażą. Tylko, że pierwsza firma w całości finansuje się kapitałem własnym, a druga korzysta z kredytów bankowych (lub obligacji). I znowu, pierwsza firma wykaże wyższy zysk brutto i netto. Natomiast miara EBITDA pokaże, że obydwie firmy operacyjnie są takie same.
Kolejny wykluczany obszar to amortyzacja. Amortyzacja jest to zużycie środków trwałych lub umorzenie WNiP. I jest to koszt niegotówkowy – nie wiąże się z wypływem gotówki z firmy. W uproszczeniu, jeżeli spółka notuje zysk netto 0 zł, przy innych warunkach niezmienionych”, mimo tego zerowego zysku generuje gotówkę równą właśnie amortyzacji za dany okres. Zastanawiając się, w jakim czasie spółka jest w stanie spłacić swoje zadłużenie, warto zatem to mieć na uwadze. I dlatego w EBITDA uwzględniamy amortyzację.
Starałem się jak mogłem, ale pewnie nieco zagmatwałem temat. Upraszczając, dla nas przy inwestowaniu w obligacje korporacyjne EBITDA wydaje się dobrą miarą do porównywania firm z tej samej branży. Jest również OK przy obserwowaniu tendencji w ramach jednej firmy. Miary zysku netto, czy brutto również w sobie nie są złe, natomiast są bardziej podatne na duże wahania w poszczególnych okresach.
EBITDA – definicja, podsumowanie
Podsumowując EBITDA eliminując efekt kosztów odsetkowych i podatku dochodowego umożliwia ocenę firm według kryteriów bardziej odzwierciedlających realną, biznesową działalność. Pozbywamy się dzięki temu „wyskoków” zysku netto np. za sprawą ujemnego podatku dochodowego, a oceniamy rentowność podstawowego biznesu firmy.
Oczywiście miara sama w sobie nie jest idealna, nie filtruje wyniku firmy ze wszystkich zdarzeń jednorazowych, kryją się za nią również pewne pułapki. Tym niemniej do blogowej oceny spółek wydaje się być lepszą od pozostałych.
Jest jeszcze jedna, potencjalnie jak dla mnie ciekawsza miara, mianowicie EBITDAE. To „E” na końcu oznacza, że miara wyklucza jeszcze koszty i przychody związane ze zdarzeniami jednorazowymi, nie bezpośrednio operacyjnymi. Dla przykładu mogłyby być to koszty spisania aktywów (np. Orlen spisał rafinerię Możejki), czy przychody związane ze sprzedażą certyfikatów odnawialnych (PCC Rokita w 2016 roku osiągnęła dzięki temu nadzwyczaj wysoki zysk), koszty decyzji podatkowych (np. w efekcie kontroli skarbowych itp.). Nie wiem, czemu taka miara nie jest powszechna, wydaje się być bardzo logiczna.
Jeżeli podobała Ci się moja próba wyjaśnienia zawiłości, chcesz, abym rozwinął temat, czy podał więcej przykładów, daj mi znać, a rozbuduję artykuł.
Tymczasem, gorąco zapraszam Cię do zapoznania się z blogiem Rynek Obligacji. Obligacje korporacyjne to fajny sposób na inwestowanie – zacznij czytać tutaj, a się przekonasz. Nie jesteś przekonany do obligacji korporacyjnych? Spójrz na wpis dotyczący obligacji skarbowych.